Mogłam się spodziewać, że umrze. Miała 94 lata, słabła
ostatnio wyraźnie. I choć można było być niemal pewnym, że odejdzie niebawem,
wiadomość o jej śmierci była dla mnie zaskoczeniem.
Była dla mnie „tylko” cioteczną babką. Widywałam ją zaledwie
raz w roku i zdawać by się mogło, że nie miałam szans, aby zżyć się z nią jakoś
szczególnie mocno, a jednak wiem, że będzie mi jej bardzo brakowało. Dzieliło
nas ponad 60 lat, ponad 300 km, ale od zawsze była dla mnie kimś ważnym. Zawsze
chciałam być taka jak ona. To dlatego moja córka ma na imię Alicja.
Była silna, odważna, trochę wyniosła. Budziła respekt i
podziw. Pięknie mówiła.
Była moim pomostem między teraźniejszością, a przeszłością. To ona opowiadała
mi o pogrzebie Piłsudskiego, o Skamandrytach przechadzających się po Krakowskim
Przedmieściu, o zakupach w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich, o trasach
tramwajowych w przedwojennej Warszawie.
O wojnie opowiadała rzadko, ale zawsze wtedy płakałyśmy razem. Była niezwykle
odważna i miała do siebie samej ogromny szacunek, dzięki czemu szanowali ją też
inni.
Kiedy niemieccy żołnierze przyjechali do jej rodzinnej miejscowości, aby wybrać
sobie ludzi do pracy, temu, który przystawił jej pistolet do głowy, spojrzała w
oczy i powiedziała: „proszę mi obiecać, że tam, dokąd pojadę, będzie mi
dobrze.” Pojechała innym transportem niż ten, który był dla niej przewidziany. Niejednokrotnie udowadniała, że godność
można zachować w każdych warunkach.
Opowiadała o głodzie, o rozłące z rodziną, o długiej drodze z Królewca do domu.
O zniszczonej Warszawie, na widok której ludzie padali na kolana i płakali.
Czasem zaczynała mówić, a potem milkła i łzy płynęły jej po policzkach i wtedy
wiedziałam, że nie należy pytać, że widziała rzeczy tak straszne, że mówić się
o nich nie da.
Była dla mnie również nauczycielką kobiecości. Symbolem
kobiety przedwojennej, takiej, której mężczyźni kłaniają się zgrabnie, przed
którą zdejmują czapki z głów i wstają, gdy wchodzi.
Nauczyła mnie pić koniak, przy którym opowiadała naprawdę dobre anegdoty i
raczyła nas przezabawnymi powiedzonkami.
Ciociu, będzie mi Ciebie bardzo brakowało.
Dziś
przed domem mojej mamy zakwitła juka, ta z twojego ogródka.